Ochroniarze ukraińskiego klubu na Woli w Warszawie są jak państwo w państwie. Goście, żeby dostać się do środka, muszą najpierw zapłacić im – i to wcale niemało, a dopiero potem w kasie lokalu. – Gdy poskarżyłem się głośno, że ochrona wzięła od nas łapówkę, wypchnęli nas z klubu, spryskali gazem i pobili – opowiada Oleg.
Kategorie